Wincenty Mieczysław Wróblewski "Szum" |
St. strz. Wincenty Mieczysław Wróblewski
"Rzepa", "Szum", "Pogrom", ur. 25 VIII 1917 r. w Kol. Staszic, gm.
Uchanie, s. Dominika i Teofili zd. Wilkos. Ukończył 7 klas szkoły powszechnej,
z zawodu był felczerem weterynarii; był żołnierzem AK w rejonie „Kalifa” a
następnie WiN pod ps. „Rzepa”; 3 V 1945 r. rozkazem personalnym Michała Polaka
„Żelaznego” został awansowany do stopnia starszego strzelca. Od 1949 r. był
żołnierzem II Inspektoratu Zamojskiego AK - dowódcą II rejonu – Grabowiec. Od
początku 1949 r. był dowódcą ,,lotnej żandarmerii” II Inspektoratu Zamojskiego
AK wyznaczonym na to stanowisko przez zastępcę inspektora Władysława Skowerę
"Orkana".
Pod
koniec 1949 r. lub na początku 1950 r., w rejonie Miączyn-Grabowiec, Wincenty Mieczysław
Wróblewski „Szum” i Jan Spadkowski vel Kiełbiński „Szpilka” zorganizowali oddział składający
się z 5 osób. „Szum” objął dowództwo lotnej żandarmerii II Inspektoratu. Po
aresztowaniach w kwietniu 1950 r. oddział zasilili ukrywający się przed UB
członkowie organizacji. W jego skład wchodzili m.in. Ludwik Greniuk „Żuraw”,
Piotr Kozłowski „Szybki”, Henryk Kwaśniewski „Lux”, Wacław Kwaśniewski
„Mściwy”, Eugeniusz Malec „Rysiek”, Antoni Mojżesz „Romek”, Stanisław Szady
„Brzytwa”, Piotr Wszytko, Bolesław Wojtaś „Heniek” i Ryszard Wiński „Dziadek”.
W późniejszym okresie oddział „Szuma” podzielił się na dwa oddzielne oddziały
pod dowództwem „Szuma” i „Luxa”. Czasowo oddziały zasilali Czesław Szewluk „Orlik”, Stanisław Rajtar „Śmiguła”,
Stanisław Pakos „Wrzos” i Józef Pyś „Ostry”. Skład oddziału był dość płynny, zaś niektórzy
jego członkowie tworzyli odrębne grupy np. Malec i Mojżesz, do których w marcu
1950 r. dołączył Wojtaś.
"Wrzos" i prawdopodobnie "Szum" |
W latach 1950-51 żołnierze oddziałów Jana
Leonowicza „Burty”, Henryka Kwaśniewskiego „Luxa”, Józefa Złomańca „Mosiądza”,
Mieczysława Wróblewskiego „Szuma” i Stanisława Pakosa „Wrzosa” stanowili już
ostatnie punkty zbrojnego oporu antykomunistycznego na południowo-wschodniej
Lubelszczyźnie. Tym zacieklej starano się ich zlikwidować. W tym celu powołano
nową lub uaktywniono dotychczasową sieć informacyjno-agenturalną poszczególnych
jednostek UB lub MO.
Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego
w Hrubieszowie prowadził działania mające na celu agencyjne rozpracowanie
oddziału „Szuma” lub poszczególnych jego członków poprzez sieć informatorów. W
różnych okresach przy rozpracowaniu oddziału „Szuma” pracowali informatorzy i
agenci o pseudonimach m.in. „Butelka”, „Cegła”, „Czarny”, „Dąb”, „Faraon”,
„Flaszka”, „Grab”, „Gruby”, „Grzyb”, „Gwiazda”, „Jagoda”, „Jaskółka”,
„Jastrząb”, „Jaś”, „Kardynał”, „Kąt”, „Kilof”, „Kociur”, „Krata”, „Leonowicz”,
„Lew”, „Małgorzata”, „Meteor”, „Młot”, „Motyl”, „Nawrócony”, „Orzeł”, „Papież”,
„Posłuszny”, „Powolny”, „Rolnik”, „Róg”, „Sęp”, „Uparty”, „Ważny”, „Wąsik”,
„Wilk”, „Wojciech”, „Zamieć”, „Zawieja”, „Zawierucha”, „Żak”, „Żak II”, „Żuk”,
„Żuk II”. Nadto wykorzystywano osoby zaufane oznaczone symbolami numerycznymi.
Z zestawienia sporządzonego w dniu 21 IX 1951 r. wynikało, że do rozpracowania
oddziału „Szuma” na terenie 6 gmin Urząd Bezpieczeństwa zwerbował łącznie 9
agentów i 33 informatorów. Rozpracowanie agenturalne nosiło kryptonim „Bojówka”
i zostało założone 1 III 1951 r. W jednym z raportów wskazano, że: „Ostatnio
Wróblewski Mieczysław ps. „Szum” operuje na terenie gm. Miączyn i Grabowiec,
pow. Hrubieszów oraz Sitno pow. Zamość gdzie posiada swoje bazy i swój teren
działania tj. zorganizowanych ludzi. […] W okresie zimowym w 1950-1951 r.
„Szum” najwięcej melinował się we wsi Świdniki, gm. Miączyn u swych
najbliższych współpracowników, jak Marcyniuka Edwarda, Mielniczuka Piotra,
Niedźwiedzia Piotra, Kryszczuka Bolesława oraz częściowo przebywał u Kołodzieja
Edwarda we wsi Żuków, gm. Miączyn i Kozyry Józefa zam. Czartoria gm. Miączyn.
Główna melina i punkt kontaktowy bandy „Szuma” mieści się u Marcyniuka Edwarda
zam. Świdniki i u niego to w domu „Szum” odebrał przysięgę na wierność
organizacji od naszego agenta „Zawieji”, któremu jednocześnie dał zadanie
sporządzenia wykazu wszystkich członków partii z terenu gm. Miączyn z czego
wynika, że „Szum” w tym to okresie rozbudowywał sobie wywiad i
rozbudowywał bandę werbując nowych członków do nielegalnej organizacji. Również
u tegoż to Marcyniuka Edwarda w/g danych od agenta „Zawieji” „Szum” zimą 1951
r. organizował pogadanki z najbliższymi swymi współpracownikami na których to
przepowiadał rychłe nastąpienie trzeciej wojny światowej i zmian; poruszał
również temat sytuacji na Korei i jak zbroja się państwa imperialistyczne.
„Szum” do lutego 1951 r. najczęściej ukrywał się tam utrzymując kontakty z
najbliższymi ludźmi, a od tego to czasu ludzi zgrupował i ponownie stanął na
czele bandy. W podanym terenie działania bandy „Szuma” na przestrzeni 1950-51
r. napadów terrorystycznych lub rabunkowych nie odnotowano, zaś w okolicach
było dokonanych szereg napadów przez dotychczas nie ustalonych bandytów, lecz
nie znając całego składu bandy „Szuma” można przypuszczać, ze takowych
dokonywali jego członkowie”.
Niemniej jednak chociażby z powyższego dokumentu wynika, że jeszcze przed
formalnym wszczęciem tego rozpracowania UB posiadało na tym terenie sieć
obejmującą co najmniej 7 informatorów, która dostarczała dane dotyczące
współpracowników oddziału „Szuma” oraz jego członków. Początkowo PUBP w
Hrubieszowie nie uzyskało istotnych informacji o działalności oddziału i jego
współpracowników bowiem dotychczasowa siec agenturalna była nieliczna, a także
nienależycie instruowana w jakim zakresie ma zbierać informacje. Urząd
Bezpieczeństwa w Hrubieszowie wskazywał, że do aktywnego rozpracowania oddziału
„Szuma” przystąpiono w październiku 1950 r. z chwilą utworzenia grupy
operacyjnej. Do tego czasu PUBP w Hrubieszowie nie posiadał żadnych materiałów
dotyczących tego oddziału. W okresie rozpracowania, od października 1950 r. do
7 X 1951 r. popełniono szereg błędów hamujących rozpracowanie agenturalne.
Niemniej jednak pomimo ich popełnienia rozpracowano bazę oddziału, dokonano
kilku werbunków. Do sierpnia 1951 r. nikogo nie aresztowano bowiem nie
dowierzano doniesieniom agenturalnym. Brak aresztowań, a więc brak materiałów
śledczych, utrudniał rozbudowę sieci agenturalno-informacyjnej. Jak się wydaje
było to powodem braku obciążających informacji dotyczących innych osób,
uzyskanych od aresztowanych, które można byłoby wykorzystać jako podstawę
ewentualnego werbunku informatorów „na kompromitujących materiałach”. Jako
błędne wskazano działanie UB m.in. przy werbunku „Dęba” (niedokładne
przesłuchanie), W.P. ps. „Kłos” (w dokumencie podano błędny pseudonim „Kłos”
zamiast „Grab”). Podnoszono, że błędem było zwerbowanie go pomimo, że był
członkiem oddziału „Szuma”. Jako pozytywne oceniono werbunki agentów „Meteora”
i „Żaka”.
Z analizy agencyjnego opracowania z października
1950 r. wynika m.in. „[...] „Szum” oraz jego ludzie przez cały okres ukrywają
się w rejonie gm. Grabowiec – Miączyn jak również przechodzą na teren pow.
Zamość-Tomaszów. Po linii likwidacji bandy „Szuma” dotychczas bardzo mało
zrobiono, ustalono jedynie kilka punkty [sic! punktów], gdzie może się ukrywać
„Szum” nie sprawdzając powyższego powyższe wynika na skutek braku w tym
środowisku agentury. Po bandzie „Szuma” dotychczas pracuje jeden inf.[ormator]
ps. „Zawieja” z którym ta praca nie stała na poziomie w wyniku czego nie było
rezultatów. [...] Należy przyznać, że nie wykorzystano maksimum możliwości oraz
że nie dołożono zawiele [sic! za wiele] starań w pracy operacyjnej w kierunku
ujęcia ukrywających się gdyż agentura rozmieszczona w terenie, gdzie wymienieni
ukrywają się nie była odpowiednio nastawiona w tym kierunku i nie stosowano
żadnych kombinacji operacyjnych jak również nie bito się o zdobycie nowej
agentury, która by posiadała możliwości rozpracowania melin ukrywających się co
w konsekwencji przyczyniło by się do ujęcia ich. Brak stosowania kombinacji
wskazuje fakt, że jedynie zastosowano ją w stosunku do inf.[ormatora]
„Leonowicza” która też w rezultacie do dnia dzisiejszego nie dała wyników
pozytywnych. Poważniejszym błędem w dotychczasowej pracy było również pozostawienie rodzin bandyckich
w spokoju gdyż ani do jednej rodziny nie stosowano środków represyjnych jak
również nie ujawniano dalszych rodzin które niewątpliwie są bazą ukrywających
się. Na bazie powyższych niedomagań niewątpliwie ukrywających się członków
nielegalnej org.[anizacji] AK Inspektoratu Zamojskiego w ostatnich miesiącach zrodziła się nowa
dotychczas personalnie nieustalona 4-osobowa banda, która [...] nie jest to
jakaś oderwana banda rabunkowa lecz, że jest to banda ściśle powiązana z
podziemiem politycznym. [...] Według nie sprawdzonych danych na terenie gm.
Dołhobyczów, Miętkie, Kryłów dotychczas istnieją dwa nierozszyfrowane dwa
rejony nielegalnej org.[anizacji] AK Inspektoratu Zamojskiego, które to
dotychczas nie zostały rozpracowane, a tkwiący tam inf.[ormator] „Gałązka”
który to ma być komendantem jednego z rejonów pomimo prób przewertowania go co
się nie udało, powyższego nie potwierdza. Poza tym rej.[on] gm. Uchanie oraz
częściowo Grabowiec i Moniatycze obecnie na szeroką skalę rozwija swą wrogą
działalność nielegalna organizacja podziemna o nieustalonej dotychczas nazwie
lecz najprawdopodobniej jest to przedłużenie częściowo zlikwidowanej nielegalnej
org.[anizacji] AK Inspektoratu Zamojskiego. [...] Po sprawie nielegalnej
organizacji istniejącej w rejonie gm. Uchanie dotychczas pracuje 2-ch
informatorów „Kardynał” i „Zawierucha”. Prace z daną agenturą dotychczas, a szczególnie w przeszłości stała nie na
poziomie [...] co w konsekwencji opóźniło rozpracowanie podziemia politycznego
i w parze z tym likwidację band. Poważnym błędem również dotychczasowej pracy
było mało aktywne wciąganie organów MO do pracy po linii agencyjnego
rozpracowania i likwidacji nielegalnego podziemia i band, tu zarysowało się
niedocenienie możliwości wykorzystania agentury i sieci osób zaufanych w
rozpracowaniu melin bandyckich, obserwowanie ruchów band i osób podejrzanych
oraz w ustaleniu współpracowników i krewnych bandytów. Nie analizowano i wyciągano wniosków z materiałów zdobytych
drogą operacyjną przez MO, które jak się ukazuje w niektórych wypadkach są dość
cenne. O niewłaściwym wykorzystaniu sieci informacyjnej pozostającej na kontakt
[sic! kontakcie] MO dobitnie mówi charakterystyka inf.[ormatora] „Żuk II” zaś o
nie odpowiednim wykorzystaniu materiałów tej pracy z niektórą siecią dobitnie
mówią charakterystyki inf.[ormatorów] „Jastrząb” [...], „Sęp” [...], „Ważny”
[...] i „Gwiazda”. Reasumując powyższe stwierdza się, że [...] istniało szereg
niedociągnięć i braków wypływających z nieplanowanej i mało aktywnej pracy
operacyjnej [...] co w konsekwencji umożliwiło swobodne poruszanie się bandytom
w terenie oraz rozrastanie się podziemia politycznego i bandytyzmu”. Po
analizie powyższych okoliczności UB zaplanowało m.in. czynności poszczególnych
funkcjonariuszy UB z agenturą, w tym zwiększenie liczby ich spotkań z
informatorami, przejęcie dotychczasowej sieci agenturalnej istniejącej w innych
jednostkach np. KPMO w Hrubieszowie i zwerbowanie nowych informatorów.
Wieczorem 21 V 1952 r. „Szum” przybył na kwaterę do
Stanisława Buciora w Gliniskach gm. Uchanie, położonych w odległości ok. 17 km na płn-zach. od
Hrubieszowa i ok. 11 km.
na płn-wsch. od Grabowca. Jak się okazało był to informator UB o pseudonimie
„Chciwy”. 23 V 1952 r. informator złożył pisemne doniesienie, w którym podał
rysopis i ubiór Wróblewskiego. Wskazywał w nim: „Melduję, że przebywa w mojej
stodole bandyta Wróblewski Mieczysław ps. „Szum” pochodzący z kol. Staszyc [sic! kol. Staszic]
[…]. Wymieniony posiada przy sobie broń: automat PPSz, pistolety dwa, a to: „Vis”
i „Mauser” w pokrowcu. Wymieniony przyszedł do mnie w dniu 21 maja 1952 r. w
godzinach wieczornych do domu. […] powiedział on, że pozostanie on u mnie do
niedzieli 25.V.1952 r. gdyż musi wypocząć dodał on że przed tym zanim do mnie
przyszedł przez trzy dni był w lesie i przemarzł. Na jego słowa ja zgodziłem
się zakwaterować go. […] Przez ten czas tj. we czwartek jedzenie nosiłem mu
osobiście ja. Dzisiaj rano jedzenie zaniosła mu moja żona Stefania. […] dnia 22
V 1952 r. w godzinach popołudniowych […] zastałem „Szuma” na zwyżkach z moją
żoną, która mówiła mu o tym, że ja poprzednio współpracowałem z UB. Wróblewski
Mieczysław odpowiedział jej, że jeśli tylko odejdzie z kwatery ode mnie to tą
sprawę ze mną załatwi. I ja słuchałem to z obory i wnioskowałem, że przez słowa
[…] „że ze mną to załatwi” powiedział on, że mnie zabije”.
23 V 1952 r. około
południa „Chciwy” przybył do sekretarza gminnego PZPR w Uchaniach, skąd
zadzwonił do PUBP w Hrubieszowie prosząc o spotkanie. Rozmowa widocznie nie
przyniosła rezultatu bowiem „Chciwy” spotkał się następnie z komendantem
posterunku MO w Uchaniach. W jego trakcie poinformował funkcjonariusza MO, że w
jego zabudowaniach przebywa „Szum”. Milicjant zadzwonił do PUBP w Hrubieszowie
prosząc o pomoc. Na miejsce wysłano grupę operacyjną złożoną z ok. 20
funkcjonariuszy UB i KPMO w Hrubieszowie. Towarzyszyli im pracownicy Wydziału
III WUBP w Lublinie podlegli szefowi
tego Wydziału Bronisławowi Świcie. Grupa przybyła do Uchań. Tam „Chciwy”
poinformował ich, że Wróblewski ukrywa się u niego w „wyżkach” tzn. strychu nad
oborą. Miał pozostawać u niego do 25 maja 1952 r. Informator podał jego dokładny
rysopis oraz wskazał, że jest uzbrojony w automat PPSz oraz dwa pistolety: „Vis”
i „Mauser”. Uzgodniono, że „Chciwy” powróci do domu, celem sprawdzenia czy
„Szum” nadal przebywa w jego zabudowaniach. Jego dalszy pobyt na „melinie” miał
zasygnalizować UB przez zdjęcie z głowy czapki i podniesienie jej do góry. Ten
sygnał miał spowodować rozpoczęcie działań obławy. W jej trakcie „Chciwy” miał
opuścić dom i udać się do wsi. Planowano, że dla odsunięcia podejrzeń
miejscowej ludności, że to „Chciwy” sprowadził UB, grupa operacyjna miała
aresztować jego żonę. Około godz. 15.30 „Chciwy” wyjechał z Uchań do domu.
Grupa operacyjna, złożona z 20 osób (funkcjonariusze PUBP Hrubieszów i KPMO
Hrubieszów) przybyła do lasu otaczającego Gliniska od północnej strony. Tam
podzieliła się na trzy podgrupy zajmując pozycje na skraju lasu. Około godz.
17.00 „Chciwy” dał umówiony znak. Obława otoczyła zabudowania kilku gospodarzy,
w tym zabudowania „Chciwego”. Następnie rozpoczęto ich przeszukiwanie. Wówczas
zaczęła palić się stodoła „Chciwego”, a po chwili wybiegł z niej „Szum”
uzbrojony w „pepeszę”. Usiłował uciec z zabudowań Buciorów do położonego obok
gospodarstwa. Został jednak zauważony i oddano w jego kierunku serię strzałów,
po której upadł. Po chwili wybuchł granat, który „Szum” trzymał w ręce. To
spowodowało jego śmierć. Pożar strawił dom mieszkalny, stodołę z oborą oraz
sprzęty gospodarskie Stanisława Buciora oraz stodołę i oborę należące do
sąsiada Władysława Tołpy. Przy „Szumie” znaleziono automat PPSz i pistolet „Vis”.
Nie znaleziono drugiego pistoletu, który prawdopodobnie spalił się w stodole.
W innym dokumencie wskazano, że „Szum” wybiegł z
mieszkania do stodoły i tam upadł detonując granat, który był przyczyną pożaru
4 budynków. Podnoszono, że ciało „Szuma” wyciągnięto ze stodoły dopiero po
likwidacji pożaru, co zdaje się przemawiać za tym, że po strzałach obławy wbiegł
on z powrotem do stodoły.
Na fotografiach wykonanych przez UB widać
obrażenia twarzy Wincentego Mieczysława Wróblewskiego po lewej stronie (brak oka, naruszenie szczęki, urwany kawałek ucha), obrażenia brzucha, klatki piersiowej oraz brak lewej dłoni. Może to wskazywać,
że twarz nosiła duże obrażenia w wyniku wybuchu granatu, postrzałów lub spalenia
w czasie pożaru. Zdjęcia ukazują zwłoki leżące na słomie, co zdaje się potwierdzać,
że do śmierci „Szuma” doszło jednak we wnętrzu stodoły. Taką wersję prezentuje
również raport z odnalezienia drugiego pistoletu maszynowego „Szuma”, który
znaleziono w stodole, w której zginął „Szum”. Broń tą, o nr 1721, KPMO w
Hrubieszowie przesłała do PUBP w Hrubieszowie.
Zdjęcie pośmiertne "Szuma" wykonane przez UB |
Według świadka wydarzeń Feliksa Brzozowskiego, strażaka, który wyciągał bosakiem ciało "Szuma" spod wiaty koło stodoły, wybuch granatu nastąpił, gdy "Szum" po nieudanej próbie ucieczki wrócił w pobliże zapalonej przez obławę stodoły - http://inspektoratzamojskiak.blogspot.com/2019/08/relacja-feliksa-romana-brzozowskiego.html
UB przesłuchało w charakterze podejrzanego Stanisława Buciora, syna właściciela posesji. W toku przesłuchania stwierdził on, że nie znał zabitego i nie wie w jaki sposób dostał się on teren zabudowań. Opisał, że stodoła jego ojca była cały czas otwarta i każdy kto chciał mógł do niej wejść bez wiedzy właściciel. Przesłuchano również Stefanię Bucior, która zeznała, że 23 V 1952 r. nikogo obcego u nich w domu nie było. Około godz. 9.00 pojechała wraz z mężem Stanisławem do Uchań, skąd wrócili około godz. 15.00. Po zjedzeniu obiadu mąż i synowie Stanisław oraz Józef mieli wypędzić krowy na pastwisko. Przez okno zobaczyła przy swojej posesji sąsiada Władysława Tołpę i uzbrojonych milicjantów, którzy zabrali do siebie jej syna. Gdy siedziała w domu usłyszała, że coś trzeszczy. Po wyjściu z domu zauważyła, że pali się stodoła. Wówczas zabrała z domu najpotrzebniejsze rzeczy i uciekła w pole. Podczas pożaru nie słyszała żadnych strzałów. Gdy ogień dogasał milicja pozwoliła na jego ugaszenie. Wówczas wróciła do domu. Na podwórku leżały zwłoki zabitego mężczyzny, które były częściowo spalone. Świadek zeznała, że nie znała tego mężczyzny. Nie widziała męża od czasu, gdy wyszedł z domu przed pożarem. Syn Stanisław powiedział jej, że mąż w tym czasie przebywał koło zabudowań sąsiada Jana Gorajka. W czasie pożaru syn Józef przebywał na pastwisku. Po zdarzeniu Stefania Bucior została zabrana przez milicję stąd nie wiedziała czy zatrzymano również jej męża.
UB przesłuchało w charakterze podejrzanego Stanisława Buciora, syna właściciela posesji. W toku przesłuchania stwierdził on, że nie znał zabitego i nie wie w jaki sposób dostał się on teren zabudowań. Opisał, że stodoła jego ojca była cały czas otwarta i każdy kto chciał mógł do niej wejść bez wiedzy właściciel. Przesłuchano również Stefanię Bucior, która zeznała, że 23 V 1952 r. nikogo obcego u nich w domu nie było. Około godz. 9.00 pojechała wraz z mężem Stanisławem do Uchań, skąd wrócili około godz. 15.00. Po zjedzeniu obiadu mąż i synowie Stanisław oraz Józef mieli wypędzić krowy na pastwisko. Przez okno zobaczyła przy swojej posesji sąsiada Władysława Tołpę i uzbrojonych milicjantów, którzy zabrali do siebie jej syna. Gdy siedziała w domu usłyszała, że coś trzeszczy. Po wyjściu z domu zauważyła, że pali się stodoła. Wówczas zabrała z domu najpotrzebniejsze rzeczy i uciekła w pole. Podczas pożaru nie słyszała żadnych strzałów. Gdy ogień dogasał milicja pozwoliła na jego ugaszenie. Wówczas wróciła do domu. Na podwórku leżały zwłoki zabitego mężczyzny, które były częściowo spalone. Świadek zeznała, że nie znała tego mężczyzny. Nie widziała męża od czasu, gdy wyszedł z domu przed pożarem. Syn Stanisław powiedział jej, że mąż w tym czasie przebywał koło zabudowań sąsiada Jana Gorajka. W czasie pożaru syn Józef przebywał na pastwisku. Po zdarzeniu Stefania Bucior została zabrana przez milicję stąd nie wiedziała czy zatrzymano również jej męża.
Raport szefa PUBP w Hrubieszowie donosił: Informator ps. „Chciwy” w toku operacji i
później zachował się i jak wg naszych wskazań. Po zlikwidowaniu operacji
zatrzymano żonę „Chciwego” i jego 17-tu letniego syna za rzekome ukrywanie
bandyty, którzy w toku przesłuchanie jej przeczą jakoby wiadomo było im o
pobycie w ich zabudowaniach bandyty Wróblewskiego Mieczysława ps. „Szum” a to
pozwoli nam do wyprowadzenia informatora ps. „Chciwy”, którego również
zamierzamy zatrzymać na okres trzech dni jedynie dla celów konspiracji. Podnoszono
również, że zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami żona „Chciwego” została
zatrzymana „dla zmylenia czujności miejscowej ludności”. Kolejny fragment
raportu ewidentnie wskazywał na fakt, że ludność miejscowa obawiała się działań
UB: Po operacji dziesiątki miejscowych
ludzi i z okolicznych gromad, którzy brali udział w akcji ratowniczej oglądało
zwłok [sic! zwłoki] Wróblewskiego Mieczysława ps. „Szum” lecz nie zanotowano
wypadku, aby któryś go rozpoznał, co jednak tłumaczymy to tym, że każdy obawiał
się powiedzieć, że jest to Wróblewski Mieczysław by nie podejrzewano go o
melinowanie lub współpracę z Wróblewskim.
Zastrzelenie „Szuma” wykorzystano także do
propagandowego wystąpienia, które w ocenie UB miało uświadomić politycznie
społeczeństwo. Jak się jednak wydaje miało to przede wszystkim charakter
zastraszenia: Po zakończeniu działań do
zebranej tam ludności przemówił p.o. Z-ca Szefa tut. Urzędu Czechowski Lucjan
wykazując brak zrozumienia wśród ludności wyrażającego się w tym, że udzielają
pomocy bandytom, którzy żerują na pracy i pocie chłopa i robotnika polskiego, a
w ostateczności jeszcze podpala zabudowania tegoż chłopa, który pomagał
bandycie, kwaterował go i żywił. Tow.[arzysz] Czechowski podkreślił, że
podobnie taki los czeka wszystkich tych którzy będą jeszcze pomagali bandytom.
Po mowie tej na twarzach szeregu zebranych pojawiły się łzy. Wydaje się, że
nie były to, jak zapewne mniemali funkcjonariusze UB, łzy wzruszenia po
„żarliwej” przemowie szefa UB lecz stanowiły wynik obawy o własny los a także
współczucia i żalu po śmierci zabitego partyzanta.
W dniu 24 V 1952 r. ciało „Szuma” okazano członkom
rodziny oraz żołnierzom jego oddziału m.in. „Szpilce”, którzy je rozpoznali.
Jak wynikało z dokumentów UB ludność Uchań podejrzewała
„Chciwego” o wydanie „Szuma”. Został bowiem zatrzymany na krótki czas ale
później go wypuszczono. Powszechnie
sądzono, że aresztowanie miało na celu jedynie jego uwiarygodnienie bowiem
praktyką UB było, iż współpracowników oddziałów antykomunistycznych lub osób
udzielających im schronienia aresztowano i stawiano przed sądami. Tym bardziej
było to dziwne, że na jego posesji zabito „Szuma”. Z tego powodu „Chciwy”
rozmawiał z funkcjonariuszami MO w Uchaniach o wywiezieniu go na teren ziem
zachodnich. Takie rozumowanie ludności było słuszne bowiem w praktyce osoby współpracujące
z podziemiem antykomunistycznym były oskarżane i skazywane przez sądy na
podstawie art. 14 § 1 dekretu z 13 VI 1946 r. Według niego przestępstwem było
udzielanie pomocy związkowi mającemu na celu zbrodnie, poprzez zaopatrywanie w
środki służące do osiągnięcia celu, w tym udzielanie schronienia czy
zaopatrywanie w żywność. Czyn ten zagrożony był karą nie krótszą niż 5 lat
więzienia lub więzienia dożywotniego. Niezrozumiałe było więc dla ludności
wypuszczenie „meliniarza” po kilku dniach, w sytuacji gdy inni współpracownicy
oddziałów antykomunistycznej partyzantki byli więzieni, pozbawiani całości
dobytku i poddawani presji komunistycznej przez wiele lat. Przykładowo można
wskazać, że Edward Marcyniuk, będący współpracownikiem oddziału „Szuma” tzw.
„meliniarzem” został za to skazany na 12 lat więzienia.
Nadto informacje o osobie, która spowodowała wydanie
UB kryjówki „Szuma” i przyczyniła się do jego śmierci przekazał Marii
Lisieckiej, będącej znajomą Wróblewskiego,
stryjeczny brat „Szuma” pracujący w PUBP w Hrubieszowie. Poinformował ją
również, że delator otrzymał gratyfikację pieniężną i opuścił teren
Lubelszczyzny. Kuzyn ten miał również, za pośrednictwem Lisieckiej, uprzedzać żonę
„Orlika” Janinę Szewluk o planowanych działaniach UB przeciwko „Orlikowi”.
PUBP w Hrubieszowie wnosiło o przeniesienie
informatora „Chciwego” na teren województwa krakowskiego. W odpowiedzi na
powyższe WUBP w Lublinie skierował pismo do szefa WUBP w Krakowie, w którym
wskazywał, że informator „Chciwy” współpracował z UB od 1945 r., a z powodu
rozpracowywania i likwidacji jednej z band został częściowo zdekonspirowany. Z
uwagi na możliwość zemsty na nim polecano go jako informatora WUBP w Krakowie.
Nie wiadomo jakie były dalsze losy „Chciwego” bowiem taki pseudonim oraz
nazwisko nie występuje w dostępnych kartotekach.
Szef PUBP Hrubieszów Feliks Chojęta tak wspominał
działania, które doprowadziły do likwidacji „Szuma”: W 1952 r. przystąpiłem do realizacji nowej sprawy założonej na dowódcę
rejonu Inspektoratu Zamojskiego AK WiN o nazwisku Wróblewski posługiwał się on
pseudonimem „Szum”. Był to doświadczony kadrowy bandyta [sic! partyzant], a
stąd też praca operacyjna trwała stosunkowo długo, prawie 1,5 roku. Dogodny dla
niego teren lesisty na którym rzadko rozrzucone były zabudowania chłopskie,
sprzyjały w ukrywaniu się bandyty. Szeroka baza starych i nowych meliniarzy
ułatwiała mu przebywanie na tamtejszym terenie. Ciągle pozyskiwaliśmy nowych
tajnych współpracowników, którzy „krążyli” wokół Wróblewskiego, ale nie mieli
bezpośredniego dotarcia. Stale pozyskiwaliśmy nowych, a eliminowaliśmy starych
agentów. W końcu udało się nawiązać kontakt z bandytą „Szumem” poprzez jednego
z wyeliminowanych już informatorów, który pomagał mu egzystować. Po pewnym
czasie w dogodnej dla informatora sytuacji, skontaktował się z pracownikami
Urzędu Bezpieczeństwa w Hrubieszowie przekazując informacje o bandycie i
meliniarzu. Sporządziłem szczegółowy szkic zabudowań i rozpoczęliśmy
współpracę. Po uzyskaniu informacji o pobycie ps. „Szuma” na melinie zebrałem
grupę funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa i Komendy Powiatowej Milicji
Obywatelskiej, która liczyła siedmiu uzbrojonych ludzi. Odjeżdżając w teren
zameldowałem szefowi Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Lublinie
o planowanej akcji. Po przyjeździe samochodem do koloni Stasin [sic! kol.
Staszic] udaliśmy się pieszo na drugą stronę lasu. W tym miejscu spotkaliśmy
się z Z-cą Naczelnika Wydziału III [WUBP Lublin] kapitanem [Bronisławem] Świtą,
z którym opracowaliśmy gorączkowo plan likwidacji bandy. Zapadła decyzja, że
kapitan Świta pozostanie na skraju lasu wraz z trzema ludźmi, a ja i dwóch
pracowników spróbujemy się przedostać na drugą stronę wsi, a następnie okrążyć
zabudowania od strony przeciwnej. Kiedy weszliśmy na nizinę, którą w zasadzie
byłoby lepiej przejść na drugą stronę wioski spotkaliśmy wiele osób pracujących
w polu. Na nasz widok chłopi zaczęli uciekać do wioski. Wobec takiej sytuacji
zmuszony byłem zmienić plan działania i na własną rękę działać. Postanowiłem
natychmiast jak najkrótszą drogą dotrzeć do meliny, obstawić ją, a potem
dociągnąć obstawę ze skraju lasu. Jeszcze nie zdążyłem sprowadzić obstawy, a
już bandyta ps. „Szum” próbował ucieczki do lasu. W tym też celu bandyta oddał
kilka strzałów z automatu M.P., a potem rzucił dwa granaty. Na strzały „Szuma”
odpowiedział funkcjonariusz Pacholik, oficer śledczy naszej jednostki,
zmuszając bandytę do wejścia z powrotem do stodoły. Po chwili zobaczyliśmy
kłęby dymu wydobywające się ze stodoły, gdzie była melina, a za moment wybuchł
wielki płomień, który ogarnął całą stodołę . Bandyta pod osłoną dymu próbował
uciekać do lasu. „Szum” ponownie też otworzył ogień z broni automatycznej i
wyrzucił ostatni granat, który przedwcześnie wybuchł rozrywając mu ciało na
rękach, piersiach i brzuchu, co było niewątpliwie jedną z przyczyn
natychmiastowego zgonu. Jednak do wspomnień Chojęty należy podchodzić z dużą
ostrożnością bowiem sprzeczne są z cytowanymi wyżej dokumentami UB. Nie zgadza
się w nich miejsce zdarzenia, które było w Gliniskach a nie w kol. Staszic,
odległej kilka kilometrów od rzeczywistego miejsca śmierci „Szuma”. Występuje
sprzeczność co do osoby informatora, którą jak się wydaje należy tłumaczyć
chęcią ochrony źródła doniesienia. Kolejną sprzeczną informacją jest ilość osób
biorących w obławie oraz podjęte działania. Według Chojęty nie otoczono bowiem
zabudowań, co zresztą byłoby niemożliwe gdyby w akcji PUBP i MO wzięły udział
jedynie trzy osoby. Z kolei opierając się na jego opisie obławy „Szum” nie
miałby trudności z opuszczeniem zabudowań Buciora i nie musiałby szukać
schronienia w stodole. Takie działanie partyzanta może być jedynie uzasadnione
faktem otoczenia budynków przez grupę operacyjną. Należy jednak podnieść, że
Chojęta wyraził, jak się wydaje mimochodem, uznanie dla „Szuma” i jego
współpracowników wskazując na jego doświadczenie oraz niemożność ujęcia przez
tak długi okres wynikającą z udzielanej mu przez miejscową ludność pomocy.
Ciało Wincentego Mieczysława Wróblewskiego „Szuma” zostało zabrane przez UB i do chwili
obecnej nie ustalono miejsca pochówku ostatniego dowódcy "lotnej żandarmerii" II
Inspektoratu Zamojskiego AK. Około 1950 r. ożenił się z Marią Lisiecką. Dzieci nie
mieli.
Postanowieniem Prezydenta RP z dnia 20 maja 2021 r. został pośmiertnie awansowany do stopnia podporucznika WP.
Postanowienie Prezydenta RP nr 112.28.2021 z 20 V 2021 r.,
IPN Lu 08/287,
IPN Lu 014/564,
IPN Lu 08/226/10,
IPN Lu 003/226,
IPN Lu 0024/107,
IPN Lu 02/397/3,
IPN Lu 003/391,
IPN Lu 003/1003/1,
IPN Lu 003/1966,
IPN Lu 00228/590,
IPN Lu 00227/1182,
IPN Lu 0024/1223,
IPN Lu 003/2094,
IPN Lu 08/228,
IPN Lu 054/24,
IPN Lu 043/36,
IPN Lu 054/24,
J. Jóźwiakowski, Armia
Krajowa…, t. I.., s. 56, 98;
I. Caban, Z. Mańkowski, Armia Krajowa…, cz I.., s. 228, 232;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz